Mundek (Chaim Jakub) Strauber, syn kupca Israela Bera Straubera i Estery z domu Bruck, urodził się 3 listopada 1908 roku w Dolinie (obecnie na Ukrainie, przed wojną w województwie Tarnopolskim w Polsce). Rodzina przeprowadziła się do Brzeska, gdzie Mundek w latach 1920-1927 uczęszczał do gimnazjum. W dokumentach był zapisany jako Chaim Jakub, jednak dla wszystkich znajomych i przyjaciół był Mundkiem. Po zdanej maturze kontynuował naukę na wydziale prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a po zakończeniu studiów wrócił do Brzeska jako adwokat.
Jeszcze kiedy udzielał korepetycji z matematyki uczennicom gimnazjum, Mundek zakochał się w o pięć lat młodszej Cyli Krauter. Ojciec Cyli, Chaim Krauter był właścicielem księgarni i drukarni w Brzesku.
Krauterowie mieszkali w Brzesku co najmniej od kilku pokoleń. Na cmentarzu żydowskim w Brzesku przetrwała macewa dziadka Cyli, kupca Mojżesza Krautera (1829-1903)
Chaim i Lea Krauterowie byli ortodoksyjnymi Żydami. Cyla (Ciża) była najmłodszą z ich dzieci. Urodziła się w Brzesku 14 marca 1913 roku; rodzice nazwali ją na cześć prababci Cizi Rosenblut. Jak wielu innych brzeskich Żydów, Cyla również uczyła się w gimnazjum, gdzie poznała Janinę Kaczmarowską.
Wkrótce dziewczynki się zaprzyjaźniły. Po wielu latach Pani Kaczmarowska (1914-2017) opowiedziała o swojej przyjaciółce, jej rodzinie, o miłości i tragicznej śmierci Cyli i Mundka:
„Miałam
taką koleżankę w gimnazjum, Cylę Krauterównę. Była taka piękna, miała długie
jasne kręcone włosy. Pochodziła z bardzo ortodoksyjnego domu, nawet gosposia
była Żydówką. Jej ojciec miał księgarnię i drukarnię. Często bywałam u nich w
domu. Pamiętam, był wieczór soboty – już po szabacie, to działo się jeszcze
przed wojną. Stół, chałka, taki świecznik 9-ramienny, naprzeciwko stołu stoi
stary Krauter w talicie (szalu modlitewnym). (To chyba działo się podczas
chanuki, święta świateł, dlatego na stole była chanukija – 9-ramienny
świecznik. A.B.)
– Przepraszam, że przeszkodziłam. Pan się modli.
– Nie. Ale gdyby nawet się modliłem, możemy modlić się razem, przecież mamy
jeden dekalog. Pamięta Pani?
Powiedziałam wszystkie 10 przykazań.
– A czy ja jako Żyd jestem Pani bliźnim?
– Oczywiście. Tak mnie w domu uczono – mamy jednego Boga.
– Dla Pani mamy, ojca – wiem, jestem bliźnim. A dla Pani brata?
Bo wtedy już powstała Młodzież Wszechpolska, i mój brat Leopold też do nich się
dołączył. Raz w szkole wyzwano kilku chłopców do dyrektora gimnazjum, a od
dyrektora – do starosty. Ten im powiedział: „Żydzi tak samo płacą podatki, nie
można ich tak traktować. (Oni mieli rozklejać plakaty „Nie kupuj u Żyda.”)
Jeżeli nadal chcecie należeć do tej organizacji, powiem dyrektorowi,
dostaniecie wilczy bilet, do żadnej szkoły się nie dostaniecie.”
Wszystkie chłopcy przyrzekli, że się wycofają. Brat dotrzymał obietnicę.
Później pracował w Radziwiłowie przy granice polsko-ukraińskiej, miał kolegę
Żyda, on brata uratował. Dowiedział się, że NKWD w nocy maja wywozić Polaków na
Sybir, powiedział o tym mojemu bratu, i Poldek zdążył uciec, przeczekać
okupację sowiecką.
A Cyla nie przeżyła wojnę. Miała narzeczonego, Mundka Straubera. Byli tak piękną parą. Mama Mundka przeszła na katolicyzm, dlatego, kiedy Cyla zakochała się w nim, rodzice za nic nie chcieli zgodzić się na ich ślub. Dopiero po śmierci matki Cyli w 1938 roku młodzi mogli się pobrać. Mundek był takim przystojnym i mądrym. Udzielał nam korepetycji z matematyki kiedy jeszcze uczyłyśmy się w szkole. Później stał się adwokatem. A Cyła to zawsze była taka elegancka. Jej starsza siostra mieszkała z mężem w Wiedniu, często przysyłała Cyli różne ubrania. Pamiętam jak szła przez Brzesko w takim czarnym futrze. I kapelusz miała też czarny.
Postrzelono ich z Mundkiem nad Uszwicą. Nie pamiętam, był wtedy rok 1940 albo
1941. Szli razem. Zobaczyli Niemca, zaczęli uciekać. Mundek zginął od razu, ale
Cyla nie zobaczyła tego, biegła dalej. Trafiono ją jakiś 50 m dalej, tuż nad
rzeką. Szłam po ulice, znajoma krzyknęła: „Widziałaś Cylę?” Pobiegłam
do Uszwicy, słyszę taki dziwny odgłos. Widzę, leży moja Cyla . Kula trafiła ją
w gardło. Kiedy próbowała oddychać, z tej dziury w gardle wydostawały się takie
różowe bańki. Tak straszne było to charczenie.
Pobiegłam do jej szwagra, ten przyprowadził ludzi, zabrali Cylę do szpitalu,
był na Bierka Jóselewicza w budynku bożnicy. Żyła jeszcze przez kilka dni.
Kiedy do niej przyszłam, była jeszcze przytomna, Ciągle pytała mnie o Mundka. A
ja ją okłamałam. Powiedziałam, że Mundek czeka na nią. Musi tylko jak
najszybciej wyzdrowieć. Trzymałam ją za rękę kiedy zmarła.
Podczas pogrzebu spotkałam jej koleżankę – Żydówkę ubraną na jasno. Była w
beżowej marynarce, jasnej spódnice. Zdziwiłam się, to przecież niestosowny
ubiór na taką okazję. Ale ona odpowiedziała: „My się cieszymy, że Cyla tak
umarła – w łóżku, otoczona rodziną.”
Pochowano
ich razem, niedaleko wejścia na cmentarz, po lewej tuż przy murze, Na grobie
była tylko taka zwykła płyta betonowa, żadnego pomnika. Kilka lat później
próbowałam odszukać ich grób, ale wszystko tak zarosło trawą, że nic nie
znalazłam. Może Pani to się uda?
Chyba tylko siostra Mundka, Lonka, przeżyła wojnę. Ona przechrzciła się już po
matce, i podczas wojny ukrywała się na plebanii u księdza Opoki w
Wierzchosławicach.
Tam w szpitalu, kiedy wychodziłam od Cyli, zawołała mnie stara Żydówka, żółta jak cytryna. Zapytała, czy jestem Żydówką. Odpowiedziałam, że nie, jestem Polką, przyszłam tylko odwiedzić moja przyjaciółkę. Ta zdziwiła się – „nie widziałam jeszcze w tym szpitalu Polaków”. A potem wzięła mnie za rękę i pobłogosławiła: „Będziesz długo żyła”. Miała rację, ja nadal żyję. Już 102 lata. Czasem przypomina mi się tamto błogosławieństwo” (Ze wspomnień Janiny Kaczmarowskiej spisanych w maju 2016 roku przez Annę Brzyską)
W 2017 roku z pomocą Pana Aleksandra Schwarza z Centralnej Komisji Rabinicznej do Spraw Cmentarzy Żydowskich udało się zlokalizować grób Mundka i Cyli Strauberów. Postawiono na nim drewnianą macewę z prostą tabliczką.
W archiwach
przetrwały dokumenty, dzięki którym mogliśmy dopełnić historię opowiedzianą
przez Panią Kaczmarowską. Matka Cyli, Lea Krauter z domu Muller, zmarła w
Brzesku 30 czerwca 1939 roku (a nie w 1938 roku jak pamiętała Pani Janina);
chorowała na cukrzyce.
8 czerwca 1941 roku Cyla Krauter w obecności rabina Chaima Teitelbauma wyszła
za mąż za Chaima Jakuba (Mundka) Straubera. Raczej nie mieli żadnej większej
uroczystości, – getto w Brzesku jeszcze nie było zamknięte w 1941 roku, ale
było już ciężko. Najprawdopodobniej zostali zamordowani kilka miesięcy po
ślubie, podczas jednej z akcji w 1942 roku. Co najmniej przed Panem Bogiem byli
już mężem i żoną.
A Pani Janina – po tym błogosławieństwie starej Żydówki – przeżyła 103 i pół lata. Jeszcze kilka dni przed jej śmiercią rozmawiałyśmy, pokazywałam jej zdjęcia nowego pomnika na grobie masowym brzeskich Żydów i tej macewy Mundka i Cyli. Mogliśmy je postawić wyłącznie dzięki świadectwom Pani Janiny. Tak bardzo się cieszyła.
Pomnik na grobie małżonków Strauber został postawiony w 2022 roku przez Fundacje „Zapomniane” i Stowarzyszenie „Pamięć i dialog. Wspólna historia” przy finansowym wsparciu Fundacji “The Matzevah”.
Niech będzie błogosławiona ich pamięć.
PS
W październiku 2023 roku udało nam się skontaktować z siostrzeńcem Cyli Krauter, Panem Jacobem Braunerem. Matka Pana Braunera, Sara Krauter, mieszkała w Wiedniu, tam wyszła za maż za Eliasa Braunera i wyemigrowała do Palestyny w 1937 roku, dzięki czemu przeżyła wojnę. Pan Brauner udostępnił zdjęcie sióstr Krauter: