23.07.2022 | Redaktor

Stefania i Tadeusz Zapiórowie

Autorki: Martyna Bodek, Anna Maciaś, Sabina Jaworska, szkoła podstawowa im. Kazimierza Brodzińskiego w Wojakowej.

Nagroda główna w V edycji konkursu „Znamy wasze imiona. Przywracanie pamięci o przedwojennej żydowskiej społeczności Brzeska i powiatu brzeskiego”.

„Człowiek został stworzony dla człowieka, aby człowiek pomagał człowiekowi.” Św. Ambroży

Gmina Iwkowa zalana słońcem, zasypana śniegiem, w eksplozji wiosennej świeżości czy obfitości  jesiennych barw zawsze zachwyca i pobudza mieszkańców do codziennych prac. To niepowtarzalne miejsce na Ziemi, niezwykle malownicza okolica czarująca pięknem krajobrazu, zróżnicowanym ukształtowaniem terenu, pejzażami jak z płócien malarzy, bo to Beskid Wyspowy. Tutaj jej mieszkańcy wiedli spokojne, pracowite życie. Jednak rok 1939, wrzesień, zaburzył sielankę i spokój iwkowskiego rolnika.

Widok na Iwkową, lata 60-te XX wieku.

O wybuchu drugiej wojny światowej w dniu 1 września 1939 roku ludność gminy dowiedziała się z komunikatów radiowych i z trwających od świtu nalotów niemieckiego lotnictwa. Nastąpiła mobilizacja miejscowych mężczyzn, 3 września około 30 parokonnych furmanek z Iwkowej stawiło się w Słotwinie, jednak zostały one zbombardowane i ostrzelane  przez niemieckie samoloty. Już 5 września zjawiły się we wsi patrole niemieckie a wojsko przybyło do sąsiedniej Tymowej. Na ścianach przydrożnych domów rozlepiono odezwy do ludności, w których podano pierwsze zarządzenia niemieckie. Rozpoczęły się nowe rządy – noc okupacji hitlerowskiej.

Iwkowa, lata 40-te XX wieku.

To czas ludzkich dramatów, wstrząsających cierpień i męczeństwa obywateli polskich narodowości żydowskiej oraz prześladowań, na jakie byli narażeni starający się im pomóc mieszkańcy iwkowszczyzny i okolic. W niniejszej pracy przedstawimy rodzinę Stefanii i Tadeusza Zapiórów, którzy z oddaniem pomagali Żydom w czasie okupacji.  Zaprezentujemy tylko drobną cześć przeogromnej akcji pomocy dyktowanej potrzebą serca, miłością do bliźniego, w której oprócz rodziny Zapiórów, angażował się rodziny chłopskie, księża wystawiający metryki, czy lekarze, inteligencja i całe społeczeństwo Gminy Iwkowa.

Dla zobrazowania stosunków panujących podczas okupacji w naszej gminie, należy poświęcić kilka słów eksterminacji Żydów iwkowskich. Jedną z pierwszych akcji żandarmerii niemieckiej było wywiezienie w lipcu 1942 roku Żydów z całej gminy  (obejmującej wsie: Iwkowa, Wojakowa, Dobrociesz, Porąbka Iwkowska, Drużków Pusty, Kąty i Połom Mały) do Zakliczyna nad Dunajcem, gdzie znajdowało się getto. Z Iwkowej wyjechało 15 furmanek żydowskich z całym dobytkiem. W Zakliczynie starszych  Żydów rozstrzelano, młodszych zaś przekazano do Brzeska. Niektórzy z nich uciekli z getta np. niejaki Tellerman, który schronił się w Drużkowie, inny w Tymowej, jeszcze inny Schün Józef w Iwkowej, gdzie jednak został zdradzony. Żydzi ci padli ofiarą niemieckiego komendanta Wagnera. Oprócz wymienionych w samej Iwkowej przechowywano trzech Żydów, którzy znaleźli schronienie u Michała Zapióra pod lasem. Jednak po pewnym czasie wiadomość rozeszła się po wsi, policjant Antkiewicz udał się do Zapióra przestrzegając jego żonę o niebezpieczeństwie ze strony Niemców, którzy za udzielenie pomocy Żydom stosowali karę śmierci i spalenie domostwa. Wobec tego Żydzi przenieśli się do Jana Urbańczyka, gdzie pod podłogą zrobiono im schowek. Przebywali tam przez dłuższy czas, po czym przenieśli się do Tymowej, gdzie chłop Salamon urządził im kryjówkę pod gnojówką. Mimo donosów innego chłopa z Tymowej, dwaj Żydzi ocaleli (bracia Geminderowie). Trzeci z nich nazwiskiem Leipzik  schronił się w Połomiu Małym u Wójcika. Jednakże jego zięć, żyjąc w nienawiści z swym  teściem, doniósł na niego do Niemców. Zjechało się gestapo, przeprowadzono rewizję, po której zarówno Leipzik jak i Wójcik zostali rozstrzelani, dom zaś Wójcika został całkowicie spalony.

Na pewno dzięki tej pracy przybliżymy historię ludzi, mieszkańców ,,naszej małej ojczyzny’’, przywrócimy pamięć osób nieznanych, których życie i wyznawane wartości są znaczące w kształtowaniu postaw i budowaniu tożsamości młodego pokolenia. Zamierzamy pokazać jak zachowali się Stefania i Tadeusz Zapiórowie z Dobrociesza, dwoje skromnych, prostych ludzi, którzy nie mieli wtedy wątpliwości zgodnie ze słowami pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej: ,,Tego milczenia dłużej tolerować nie można. Jakiekolwiek są jego pobudki, jest ono nikczemne. Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia ten przyzwala.’’

Bohaterami naszej pracy jest małżeństwo Stefania i Tadeusz Zapiórowe, którzy w okresie wojny mieszkali w Dobrocieszu , za swoją postawę zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Kilka słów o nich.

Tadeusz Zapiór urodził się 5 lipca 1903 roku w Dobrocieszu, pod numerem domu 48, jako syn Józefa i Marii z domu Mleczko. Dnia 22 maja 1927 roku zawarł związek małżeński z Stefanią Prytko. W 1930 roku Tadeusz wyjechał do Francji, gdzie pracował jako górnik w kopalni węgla. Wrócił w roku 1932 ,,z kuferkiem zabranym przy wyjeździe i bez kufra pieniędzy’’. Zarobione pieniądze przeznaczył na zakup ziemi w Wojakowej.

Tadeusz Zapiór.

Stefania Zapiór z domu Prytko przyszła na świat 18 grudnia 1909 roku w Wojakowej jako córka Józefa i Anny z domu Karpiel. 2 maja 1927 roku zawarła związek małżeński z Tadeuszem Zapiórem. W okresie wojny, od października 1942 roku do stycznia 1945 roku, wraz z mężem, z narażeniem własnego życia, ratowali prześladowanych Żydów. Nieśli im prawdziwą ludzką pomoc przez dostarczanie żywności i ukrywanie ich w kryjówce w stodole oraz pod podłogą pokoju własnego domu. W ten sposób dawali świadectwo swojej głęboko ludzkiej postawy i bezgranicznej ofiarności.

Dnia 15 września 1991 roku Rada do Spraw Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata przy Instytucie Pamięci Narodowej ,,YAD VASHEM’’ w Jerozolimie (Izrael) odznaczyła państwa Tadeusza i Stefanię Zapiór Medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata oraz wpisała ich na Honorową Tablicę w Parku Sprawiedliwych Wśród Narodów na Wzgórzu Pamięci w Jerozolimie. Tadeusz Zapiór zmarł w1955 roku, a jego żona Stefania – 3 marca 2002 roku. Obydwoje są pochowani na cmentarzu parafialnym w Wojakowej.

Stefania Zapiór

Dzięki Stefanii, Tadeuszowi i ich rodzinie udało się uratować od śmierci kilka niewinnych istnień ludzkich i to jest pewnik i to jest naprawdę ważne. Pracę naszą opieramy na dokumentacji Instytutu Yad Vashem oraz na wspomnieniach rodziny i relacjach świadków.

W domu państwa Zapiórów w okresie od października 1942 do stycznia 1945 schronienie znalazła grupa osób pochodzenia żydowskiego: Mojżesz Riegelhaupt ze swoim synem Zygmuntem Riegelhauptem, oraz okresowo kilka osób w tym Izaak Tauger i ,,Michał’’. Ze wspomnień Stefanii Zapiór spisanych na potrzeby Instytutu Vad Vashem, wyłania się obraz ciężkiego, surowego życia polskiej, chłopskiej rodziny początków wieku XX. ,,Życie nasze naznaczone było harówką od świtu do nocy i zmorą przednówka. Podobnie zresztą jak wszystkich tamtejszych ludzi urodzonych w niedostatku i biedzie. Od 6 roku życia uczęszczałam do miejscowej 3 klasowej szkoły. Właściwie wyniesiona przeze mnie wtedy edukacja sprowadzała się do nauczania początkowego, a moją wiedzę o otaczającej rzeczywistości dopełniało życie. Z jego trudami przyszło mi zmierzyć od wczesnej młodości. Wraz ze swoim licznym rodzeństwem, pomagałam w wykonywaniu wszystkich robót gospodarczych w pracach polowych. Jednak wysiłek ten w niczym nie zmieniał naszego położenia materialnego. W 1928 roku wyszłam za mąż za Tadeusza Zapióra.’’ Na świat kolejno przychodzą dzieci (Marianna, Józef, Aleksander, Kazimierz, Anna, a po wojnie Alicja.) Życie nowej rodziny było bardzo trudne. Brakowało na podstawowe środki do życia. Utrzymywali się z niewielkiego kawałka ziemi. Według Michaliny Janowej, wychowanicy Stefanii i Tadeusza ich życie było ciężkie i skromne. Na pytanie: czy myślami wraca do tamtych czasów,  Michalina odpowiedziała ,,Nie chce mi się nawet ich pamiętać… od malutkiego musieliśmy iść i robić w polu. Jadło się najczęściej ziemniaki i żur na serwatce, a czasami nawet tego brakowało. Często musiał nam wystarczyć sam chleb z kwaśnym mlekiem. Jedynie podczas Bożego Narodzenia zabijali króla, a mięso z niego musiało wystarczyć dla wszystkich.’’ Najstarsza córka Marianna Waligóra potwierdza wypowiedź Michaliny o ich trudnym życiu, o ciężkiej pracy w gospodarstwie rolnym. W poszukiwaniu lepszych warunków życia  Tadeusz w roku 1930 wyjechał do Francji, gdzie pracował jako górnik w kopalni węgla. Wrócił w roku 1932. Zarobione pieniądze przeznaczył na zakup ziemi w Wojakowej. W tej właśnie miejscowości poznał Mojżesza Regielhaupta, później zwanego ,,Mośkiem’’ i ,,Dziadkiem’’. ,,Mojżesz Regielhaupt zamieszkiwał w sąsiedniej miejscowości. Znaliśmy go jako człowieka prawego i uczynnego, godnego szacunku. Z jego synem Zygmuntem zetknęliśmy się dopiero w okresie okupacji, kiedy znaleźli się oni w obliczu zagłady, było to po ucieczce ,,dziadka’’ z getta w Zakliczynie” (taka forma odnoszenia się do Pana Mojżesza przyjęta została przez całą rodzinę Zapiór). Stefania  wspólnie z mężem postanowiła pomóc im w przetrwaniu, ze wszystkich sił.

Mojżesz Riegelhaupt, „dziadek”, ojciec Zygmunta i Reginy

Od pierwszych chwil ukrywania się  – od jesieni 1942 roku – pomoc tę starali się nieść wszelkimi dostępnymi im środkami, do końca okupacji. Wszystko to , co czynili, wynikało z ich uświadomionej pewności wobec ludzi, których faszyzm hitlerowski skazywał na śmierć. Niesienie  pomocy uznali  za swój najświętszy obowiązek czerpany z pokoleń religijnych. Potrzebę wspierania poczynań rodziny rozumiały też ich najstarsze dzieci; umiały one  się sprawdzić w próbach najcięższych. Pragniemy też wspomnieć, że dosięgła ich  okrutna zemsta ze strony ludzi nikczemnych, którzy napadli na ich  dom, latem 1944 roku co przyprawiło ich  o chwilę grozy.

Zygmunt Riegelhaupt i Marianna Janawa przed stodołą, w której ukrywano Żydów w Dobrocieszu.
Miejsce ukrywania przez Zapiorów rodziny Riegelhauptów, stan obecny, 2022.

Tak tę sytuację wspomina Marianna Waligóra, najstarsza z rodzeństwa- rocznik 1929. „ Wracałam do domu, gdy zobaczyłam , że na naszym podwórku jest kilkudziesięcioosobowa grupa uzbrojonych ludzi. Jedenastu z nich rozpoznaliśmy, rekrutowali się oni z kilku położonych wsi naszej gminy i z poza niej. Po sterroryzowaniu domowników trwało przeszukiwanie domu i zabudowań gospodarczych. Ja z mamą i rodzeństwem w tym czasie odmawiałam różaniec, bo w Bogu była nadzieja. Przed okna domu wyprowadzili mojego trzynastoletniego brata Józka, rzucili go na kolana, przystawili karabin do skroni, pytali o Żydów, bo dziecko najwięcej powie. My nadal się modliłyśmy.

W tym czasie na strychu w plewach ukrywał się Michał Żyd, miał ok.20 lat, pochodził z Nowego Sącza, który tej nocy przygodnie znalazł się u nas, wobec  namowy pozostał do dnia następnego.  Nie znaleźli go. Gdy odeszli, to Michał zeskoczył ze strychu (mało żywy), ukochał nas, całował, bardzo się ucieszył, następnie uciekł w stronę Grabia. Niestety prześladowcy wrócili jeszcze tego samego dnia. Dla nas to był koniec świata. Chcieli jeść, mama dała im chleba, mnie kazała przynieść mleko. Szli za mną z karabinami, bo myśleli, że coś znajdą. Wypytywali dzieci, rozdzielili nas od rodziców. Część nas była w stajni. Nic nie powiedzieliśmy, tata nas tego nauczył.”

Marianna Waligóra, córka Stefanii i Tadeusza Zapiórów, Nowy Sącz, listopad 2021.
Stodoła, fragment obory i domu Zapiorów, Dobrociesz.

Marianna,  też wspomina początki znajomości z „dziadkiem”, Mojżeszem Regielhauptem. Gdy jej tato wrócił z Francji przeznaczył zarobione pieniądze na zakup pola w Wojakowej. Z powodu małej operatywności taty w zakupie gruntu pomógł mu Żyd mieszkający w Wojakowej na Woli z żoną i dziećmi. Następnie brat mamy Marianny Władek też poprosił tatę o pomoc w kupnie ziemi, a ten ponownie poprosił „Mośka-Mojżesza” o pomoc, kupili oni tzw. „klin” w Porąbce. To były ich pierwsze kontakty z Żydami  zamieszkującymi Wojakową. 

Tak ten czas wspomina jeden z ocalonych Zygmunt Riegielhaupt (Rygiel): ,,W lipcu 1942 roku w przeddzień wywiezienia kilku rodzin żydowskich z gminy Iwkowa, (w tym mojej całej rodziny) do getta w Zakliczynie, udałem się w lasy. Wraz ze mną poszedł w ukrycie brat męża mojej siostry Marii Izaak Tauger (zamordowany pod koniec 1943 roku przez policję niemiecką w Iwkowej). W październiku 1942 roku bezpośrednio przed wywiezieniem zgrupowanych w getcie w Zakliczynie do obozu zagłady w Bełżcu, uciekł mój ojciec, siostra z dzieckiem i bratowa z dwojgiem dzieci (ucieczka była możliwa dzięki pomocy z zewnątrz – pomagali Wincenty Tucznio, Andrzej Piechnik). Od tego czasu ukrywałem się z ojcem i odtąd datuje się pomoc udzielona nam przez Zapiórów (trwała ona nieprzerwanie ponad dwa lata). Przez cały ten czas zmieniały się jedynie formy pomocy i jej zasięgi. Ukrywaliśmy się w piwnicy pod chałupą, a pod koniec wojny zmieniliśmy miejsce przebywania, jednak zawsze  wracaliśmy do Zapiórów po pomoc i jedzenie.

Stajnia Państwa Zapiorów, Dobrociesz.

Tadeusz Zapiór z inwencji własnej i swojej żony, zbudował kryjówkę pod stertą słomy w stodole a pod podłogą izdebki oszalowany loch, mający służyć jako zapasowe ukrycie. Były okresy (zimą 1942/43 roku) w których  Żydzi przebywali  tam całymi miesiącami. Ukrywał się tam z nimi także Izaak Tauger, zwykle jednak czas jego pobytu sprowadzał się do kilku dni. Wszystko podyktowane było względami bezpieczeństwa. Od Zapiórów otrzymali  chleb pieczony; gospodarze dzielili się z nimi  wszystkim co mieli pod ręką, osełką masła, szczyptą soli, ziarnem sacharyny. Zapiórowie oddawali im odwszoną bieliznę, rękami Stefanii praną i reperowaną. Gdy zaczęły im się rozsypywać ,,drewniaki’’ Tadeusz wykonał nowe z ostatniego kawałka posiadanej skóry. Zapiórowie dzielili się z Żydami, choć sami żyli na granicy biedy i w nieustannym trudzie.

Kiedy wiosną 1943 roku liczne siły wojsk niemieckich (w ramach działań penetracyjnych i przeciw partyzanckich) przeciągały od wczesnego rana przez wyżynne tereny Wojakowej, w kierunku Dobrociesza, tutejsi ludzie na skutek dochodzących odgłosów uciekali do lasu. Zapiórowie uznali, iż pod żadnym warunkiem nie wchodzi opuszczenie przez Żydów kryjówki w stodole. Tadeusz udał się w rejon objęty penetracją, by dalszy bieg poczynań uznać od zasięgu języka, na przykład czy działania dokonywane są przy użyciu psów tropiących. Wrócił roześmiany, a sytuację uznał za niegroźną, nie dopuszczał do zwątpienia, nigdy nie potrafił być inny.

Cierpienie, strach i obawa towarzyszyły Zapiórom i ukrywanym przez nich 24 godziny na dobę osobom. W położonej niespełna dwa kilometry od Dobrociesza miejscowości Połom Mały za przechowywanie chłopca pochodzenia żydowskiego tamtejszy mieszkaniec Józef Bryniak zapłacił życiem. Zastrzelony został wraz z przygarniętym do ocalenia, a jego dom gestapowcy spalili. Ukrywającym się był syn Lajbka z Iwkowej, Henoch Goldfinger. Rodzina Zapiórów zagrożenie widziała wokół siebie przez cały czas. Dla ich najstarszych dzieci był to czas przyspieszonego dorastania. Pomimo jak najdalej idącej przezorności na ich dom zaczęły padać podejrzenia. Odezwały się one gdzieś w drugiej połowie 1943r. Odtąd już miały się ponawiać. Dlatego udzielana przed nich pomoc, jeżeli chodzi o dłuższe ukrywanie  Żydów nie mogła być ciągła. Przedostawanie się do Zapiórów z oddalonych o wiele kilometrów innych miejsc ukrycia w miarę czasu stawało się coraz groźniejsze. Sytuacja ta ulegała zasadniczemu pogorszeniu od późnej jesieni 1943 roku, wtedy to grupa ,,szmalcowników’’ rozpoczęła tropienie ukrywających się. W grudniu 1943 roku Izaak Tauger został wydany w ręce policji niemieckiej i bestialsko zamordowany.

Powrócimy jeszcze do wspomnień Marianny Waligóry. Tak wspomina ukrywających się w ich domu:  „Pamiętam jak tata przyprowadził do domu Żydów, „Mośka” z synową Rywką i jej dzieci Pesię i Marysię (w wieku szkolnym). Potem przyszedł Zygmunt, następnie przyprowadził siostrę Reginę z malutkim dzieckiem. Pamiętam jak malutka Ania płakała. Matka zakrywała jej dłonią usta, żeby nie było słychać. Jednak płacz dziecka słychać było coraz częściej i głośniej. Regina zgodziła się na oddanie Ani do naszej ciotki na Połomiu, która zgodziła wychować jako swoje. Pomoc nie trwała długo. Sąsiedzi zaczęli mówić, że to dziecko żydowskie, poznali po smoczku. Moja mama nie mogła iść po dziewczynkę, więc wysłali mnie – miałam około 14 lat. Szłam sama nocą, dwa razy musiałam przejść przez rzekę, ale przyniosłam dziecko z powrotem. „Dziadek” wyprowadził Reginę z córką do kryjówki na Stańkową. Razem z nimi poszła Rywka z dziećmi, a Dziadek wrócił i ukrywał się jeszcze u nas.”

Wracając do kryjówki jaką zrobił Tadeusz Zapiór dla ukrywających się.  Pierwszą kryjówką była stajnia i strych. Następnie gospodarz wybudował schron pod podłogą w stodole o wymiarach 2m x 2m x 2,5 m. Pomieszczenie to było osłonięte słomą i sianem. Następnie w domu pod deskami w kuchni było małe pomieszczenie przypominające studnię. Małe dzieci często widziały tam Żydów otulonych płachtą i kiwających się w czasie modlitwy. Czasem Żydzi chowali się w plewach jęczmiennych na strychu domu.

Kryjówka w stodole u Państwa Zapiorów.

„Dotykając ludzkich pokładów osobowości Stefanii i Tadeusza Zapiórów podkreśleniu podlega iż nie otrzymali oni wykształcenia poza elementarnym. Łączyli jednak w sobie wszystkie walory umysłu wsparte bogatym doświadczeniem, jak i wyjątkowe cechy charakteru. Prawdziwa ludzka dobroć i niespotykana subtelność w wyrażaniu swych uczuć i myśli. Niesienie nam pomocy uznali na swój obowiązek moralny (czerpany z przekonań religijnych) i w wypełnianiu tej woli trwali niezachwianie, nie lękając się w chwilach najcięższych. Wszystko to dane nam było zaznać wielokrotnie przez ponad dwa lata. Choćby uścisk serdeczny za każdym przebyciem do nich i pożegnalne słowa brzmiące błogosławieństwem a przeniknięte gorącym pragnieniem naszego przetrwania. Przy rozstaniu nigdy nie padło słowo przestrogi: w razie… nie powiedzcie… zawsze rozpraszali wszystko co niósł tamten zły czas. Na przekór losom swoim i cudzym nigdy nie dobywali słów, które tchnęłyby przygnębieniem czy smutkiem, bo tylko ufności przydawać nam chcieli”. –tak ich wspomina jeden z uratowanych i po wojnie bliski przyjaciel Zygmunt Riegelhaupt.  Oto jak wspomniany Zygmunt  relacjonuje wojenny los swojej rodziny: ,,7 członków mojej rodziny, przeżyło w Stańkowej. Spośród dalszych  42, o których wiedzieliśmy, że pozostają w ukryciu w ,,trójkącie śmierci’’ gmin Iwkowa, Lipnica Murowana, Żegocina – przeżyło tylko dwóch. Pozostali zostali zamordowani.

Zygmunt Riegelhaupt.

Jak wspomnieliśmy wcześniej Zygmunt Riegelhaupt  został w Polsce, tak jak jego siostra Regina, bardzo często odwiedzał Zapiórów, szczególnie panią Stefanię, bo jej mąż zmarł już w 1955 roku. Uczestniczył w różnych uroczystościach rodzinnych, stał się członkiem ich rodziny. Pragniemy wrócić  wspomnieniami do pogrzebu Stefanii Zapiór. W trakcie kazania proboszcz Józef przytoczył obraz z życia naszej bohaterki. Kiedy udał się do żegnającej się ze światem Stefanii z Komunią Świętą zastał taki widok. Staruszka leżała na łóżku w oczekiwaniu na księdza, obok siedział starszy schylony mężczyzna, trzymał ją za rękę i zwracał się do niej: „Matulu, matulu moja kochana”. Widok ten ujął serce kapłana, bo wyrażał ogrom uczcić ocalałego do swojej wybawczyni. A na pogrzebie staruszek szedł za trumną jak ukochane dziecko za odchodzącą matką.

Stefania Zapiór z Zygmuntem Riegelhauptem z prawej strony, z lewej syn Tadeusz.

          Praca prezentuje postawę dwojga ludzi, którzy bezinteresownie ratowali życie ludzkie w czasie wojny. Nie należy nam zapominać, że takich osób w Polsce jest wiele. Nie tylko rodzina Zapiórów, swoją  postawą uczy jak należy szanować życie i jakie jest ono wartościowe. Dzięki temu uczymy się, że ludzkie życie jest najcenniejsze, a przez to uczymy się patriotyzmu i miłości do ojczyzny.

Dyplom i order Sprawiedliwy wśród Narodów Świata – Stefania i Tadeusz Zapiórowie.
Stefania Zapiór – 90-te urodziny.
90-te urodziny Stefanii Zapiór. Pani Zapiór siedzi, pierwszy z prawej to uratowany Zygmunt, a obok ksiądz proboszcz parafii Wojakowa.
Płyta nagrobna Stefanii i Tadeusza Zapiórów, Wojakowa, 2022
Nagrobek Zygmunta Riegelhaupta na cmentarzu żydowskim w Krakowie, 2020.
Zapalanie zniczy i składanie kwiatów przy grobie Stefanii i Tadeusza Zapiór przez uczniów PSP Wojakowa, 2019 r.

Bibliografia  i źródła

  1. Tokarski Stanisław, Znani i nieznani z parafii Wojakowa, słownik biograficzny tom 1, Mała Poligrafia Redemptorystów w Tarnowie, Dobrociesz 2004, s.190-191.
  2. Tokarski Stanisław, Znani i nieznani z parafii Wojakowa,  tom 2, Mała Brzeska Oficyna Wydawnicza, Dobrociesz 2017, s.90-91, s.,98-106,
  3. Piechota Jan, Dzieje Iwkowej 1325-1960, Wydawca Gminna Biblioteka Publiczna w Iwkowej, Iwkowa 1995, s.248-264,
  4. Tokarski Stanisław, I i II wojna  światowa na terenie Gminy Iwkowa, Brzeska Oficyna Wydawnicza, Dobrociesz 2006, s.29-64, 129-158.
  5. Pałosz Jerzy, Odyseja 1942,”Gazeta Krakowska”, 6 października 2006, s.12,
  6. Pałosz Jerzy, Twarze z wyblakłych fotografii, „Gazeta Krakowska”, 8 grudnia 2006, s.11.
  7. Zeznanie złożone przed Żydowską Komisją Historyczną w Krakowie przez Reginę z Riegelhauptów Kempińską – nr sygn.  301/3733.
  8. Relacja ustna Marianny Waligóry, córki Stefanii i Tadeusza Zapiórów zamieszkałej w Nowym Sączu z dnia 26 listopada 2021 r.
  9. Relacja ustna Jadwigi Brończak, wnuczki Marii i Tomasza Bielów zamieszkałej w Krakowie dnia 15 listopada 2021 r.
  10. , Brzeska Oficyna Wydawnicza, Iwkowa 2011, s.26-29
  11. Gminna Biblioteka Publiczna, Iwkowa 2014, s.191-196,
  12. https://righteous.yadvashem.org/?searchType=righteous_only&language=en&itemId=4035473&ind=4
  13. https://vhaonline.usc.edu/viewingPage?testimonyID=35887&returnIndex=0
  14. https://vhaonline.usc.edu/viewingPage?testimonyID=33134&returnIndex=0
  15. https://vhaonline.usc.edu/viewingPage?testimonyID=35873&returnIndex=0

© M.Bodek, A.Maciaś, S.Jaworska, 2022