17.04.2023 | Redaktor

Wojciech Kotfis z Uszwi

W latach 2002-2004 uczniowie Publicznego Gimnazjum w Uszwi pod kierunkiem mgr Teresy Czesak realizowali projekt edukacyjny „Pamięć ocala narody” związany z przygotowaniem młodzieży do odsłonięcia tablicy upamiętniającej rozstrzelanie w maju 1944 r. mieszkańca Uszwi Wojciecha Kotfisa oraz żydowskiej rodziny Goldbergerów Uczniowie przeprowadzili wtedy wywiady ze starszymi mieszkańcami Uszwi, próbując odtworzyć wydarzenia sprzed 60-70 lat. Dalszy tekst napisany w 2003 roku cytuję po http://www.gimnazjum.uszew.pl/prace/135-pami-ocala-narody

„Według danych z parafialnej „Księgi chrztów” (Liber natorum tom X) Wojciech Kotfis urodził się 30 marca 1866 roku jako syn Marcina i Wiktorii. Jak czytamy w parafialnej „Księdze małżeństw” (Liber copulatorum tom VII) w roku 1894 ożenił się z Józefą Kowalczyk. Ojciec narzeczonej udzielił swojej córce pozwolenia na zawarcie związku małżeńskiego, gdyż była nieletnia:

„Ja niżej podpisany, ojciec małoletniej córki mojej Józefy Kowalczyk pozwalam na jej wejście w związek małżeński z Wojciechem Kotfisem, co przy dwóch niżej wymienionych świadkach jako nie umiejący pisać znakiem krzyża potwierdzam”.

Wojciech Kotfis, akt chrztu i akt zawarcia małżeństwa

Wojciech Kotfis miał siedmioro dzieci. W młodości służył w wojsku austriackim, gdzie nauczył się języka niemieckiego. Odznaczał się wysokim wzrostem (około 2 m) i jak wspomina jego synowa – Stanisława Kotfis „był prosty jak świeca”. Mieszkał wraz z rodziną przed „Piskorką” (pagórkowatym terenem, na którym znajdowały się pola uprawne). Zajmował się gospodarstwem. Uprawiał pola, które kiedyś otrzymał jego ojciec od Austriaków za zasługi wojenne. Miał też piękny sad. Przez mieszkańców Uszwi był postrzegany jako „inny”. Inność Wojciecha Kotfisa wynikła z jego nietypowych jak na gospodarza zainteresowań. Posiadał bardzo rozległą wiedzę. Był uznawany za mądrego człowieka, za „filozofa”. Czytał książki i gazety, interesował się polityką. Odwiedzali go księża i urzędnicy. W znajdującej się przed domem altance, gdzie lubił przesiadywać, niejednokrotnie dyskutował ze swoimi gośćmi. Do kościoła chodził rzadko, ale gdy szedł, ubierał się w białe rękawiczki, garnitur, zabierał laskę i kapelusz. Służył do mszy świętej, będąc już żonaty. Jako mąż i ojciec odznaczał się surowością. Lubił porządek i dyscyplinę. Był pedantem w tym, co robił. Wpajał dzieciom szacunek dla ojczyzny i człowieka. Zapewne, kierując się tymi wartościami, zdecydował się na ryzykowną pomoc żydowskiej rodzinie Goldbergerów ukrywającej się podczas II wojny światowej niedaleko jego domu.

Chaskel Goldberger i jego pochodząca z Dębna żona Toni z domu Unger przybyli do Uszwi z synem Jankiem (niektórzy twierdzą, że był on przybranym synem Chaskla). W Uszwi urodziły się im jeszcze trzy córki (według niektórych dwie). Mieszkali w miejscu, gdzie obecnie znajduje się sklep pana Pawełka. Chaskel był rzeźnikiem i miał jatkę. Toni, piękna i sympatyczna kobieta była bardzo życzliwa dla mieszkańców Uszwi. Pani Julia Kural zapamiętała, jak opatrywała skaleczenia polskim dzieciom.

Po wybuchu wojny Goldbergerowie oraz ich krewny Pinkas Federgrin jako jedyni Żydzi nie opuścili Uszwi. Ukrywali się początkowo w różnych miejscach. Toni z najmłodszą córką przebywała u pani Karaś na Kątach. Rodzina Chaskla mieszkała także w pustym domu za cmentarzem. W dzień przebywali w piwnicy, w nocy wchodzili do domu. Pomagali im w tym czasie rodzice pani Alfredy Kotarby. Później zaczęli się ukrywać w bunkrze w lesie zwanym Grabalinami na granicy z Piskorką. Było to miejsce położone na uboczu daleko od wsi. Bunkier miał wymiary 4 x 4 m i posiadał komin umożliwiający ogrzanie się w zimie. Rodzina Chaskla najczęściej korzystała z pomocy Wojciecha Kotfisa. Jego dom był najbliżej kryjówki. Przychodzili raczej nocą. Otrzymywali jedzenie, mogli sobie coś ugotować i się ogrzać.

Obszar w lesie Grabaliny, gdzie ukrywali się Żydzi

Pojawiali się także we wsi. Chodzili po domach, gdzie otrzymywali żywność. Jedna z mieszkanek Uszwi wspomina, że pewnego wieczoru zjawił się w domu jej rodziców Pinkas zwany „Pinkiem”. Przyszedł po chleb. Gdy siedział w kuchni wszedł nagle Niemiec, upominając, aby zasłonić okna. Na szczęście nie zwrócił uwagi na Pinkasa. Nasza rozmówczyni do dzisiaj pamięta paraliżujący strach domowników. Chleb dla rodziny Chaskla wypiekała także matka pana Stanisława Z. Chaskiel przychodził zawsze wieczorem. Pan Z. jako mały chłopiec często zanosił do lasu worek z chlebem. Ukrywający się Żydzi ścinali także drzewa w lesie, za które otrzymywali od ludzi kukiełki (słodkie plecione bułki wypiekane w Uszwi). Aby przeżyć wykopywali ziemniaki z okolicznych pól. Uszwianie wiedzieli o obecności Żydów w Uszwi, nikt jednak o tym nie rozmawiał. Szczególne współczucie budziły dzieci Goldbergerów. Ci, którzy pomagali rodzinie za wszelką cenę chcieli ją ocalić.

Żydzi mieszkali w bunkrze około 3 lat. Niestety ktoś zdradził. Niektórzy wskazywali na gajowego. Żona syna Wojciecha Kotfisa twierdzi, że mogli to być właściciele pól, z których Żydzi wykopywali ziemniaki. Nie ma jednak pewności co do prawdziwości którejś z hipotez. Niemcy odwiedzili Wojciecha Kotfisa dwukrotnie. Pierwszy raz przyszli zapewne na zwiady. Rozmawiali z nim przed domem. Opowiadał im o swoim pobycie w wojsku austriackim. Jeden z Niemców na pożegnanie nawet mu zasalutował. Niestety druga wizyta zakończyła się jego tragiczną śmiercią, poprzedzoną rozstrzelaniem Żydów.

W niedzielne popołudnie w maju 1944 r. (niektórzy twierdzą, że był to maj lub czerwiec 1944 r.) żandarmeria niemiecka, policja polska udała się do Grabalin, gdzie dokonała się tragedia. Wersji tego wydarzenia jest kilka. Najpierw Niemcy prawdopodobnie dostrzegli dziewczynkę zrywającą jagody. Zginęła jako pierwsza. Potem została zastrzelona Toni z najmłodszą córeczką na ręku i drugą starszą. Mężczyźni próbowali uciekać. Pinkasa schwytał pies i zaczął szarpać. Za chwilę został zastrzelony. Udało się uciec Chasklowi i Jankowi. Pierwszy pojawiał się jeszcze w Uszwi. Mieszkańcy wsi ponownie przyjmowali go w swoich domach, często nawet u nich nocował. Później podobno został zastrzelony w Gródku. Informacje, że Janek przeżył nie zostały potwierdzone. Ciała zabitych Żydów pochowano najpierw we wspólnej mogile. Prawdopodobną wydaje się relacja pani Alfredy Kotarby, której ojciec opowiadał, że zwłoki Żydów wywożono z Uszwi. Fakt ten potwierdza synowa Wojciecha Kotfisa. Według niej ciała rozstrzelanych mogły zostać pochowane na cmentarzu żydowskim w Brzesku tzw. „Kierkowie”. Tam jednak nie ma żadnych śladów tego wydarzenia.

Miejsce, gdzie zostali rozstrzelani Żydzi. Zdjęcia Anny Brzyskiej, 2018

Żandarmeria niemiecka zjawiła się przed domem Kotfisa. Jeden z Niemców schował się za gruszę, inni rozmawiali z gospodarzem. Nic nie wskazywało na to, że za chwilę padnie strzał. Podczas pożegnania żandarm stojący za drzewem strzelił. Wojciech Kotfis zginął na miejscu. Żona nagabywana przez Niemców nie przyznała się do pomocy Żydom, zrzuciła całą winę na męża, wiedząc, że nie żyje i tak uratowała swoje życie. Udała się do wsi z prośbą o pomoc. Pan Stanisław Kotarba i pan Franciszek Kurtyka pomogli jej przenieść ciało męża do stodoły. Na drugi dzień zwłoki owinięte w prześcieradło zostały przewiezione na cmentarz m.in. przez pana Jana Warkocza i pochowane prawdopodobnie przez Jakuba Bukowicza, Andrzeja Pawełka i Karola Rabiasza. Nie było trumny, mszy świętej i zapisu w księdze parafialnej. Nabożeństwo żałobne zostało odprawione kilka dni później. Wojciech Kotfis był niewątpliwie indywidualnością w społeczności uszewskiej. Wymagający dla najbliższych, otwarty na wiedzę i świat, współczujący braciom – Żydom.

Czy tolerancji nauczył się z książek? Bardziej zasadne wydaje się twierdzenie, że ich lektura pomogła mu w kształtowaniu światopoglądu, w dostrzeganiu mechanizmów rządzących historią. Aby dostrzec w człowieku innej narodowości brata, aby pomóc mu przeżyć, ryzykując własnym życiem nie potrzeba tomów publikacji, potrzeba odruchu serca i wrażliwości, których nie można się wyuczyć, gdyż z nimi można się tylko urodzić. Ale oprócz zalet ducha Wojciech Kotfis posiadał jeszcze jedno – odwagę bycia prawdziwym człowiekiem w czasach pogardy dla człowieczeństwa.

Po tragedii, która wydarzyła się na „Piskorce” mieszkańcy Uszwi przez kilka dni żyli strachem o własne życie. Obawiali się szczególnie ci, którzy pomagali Żydom. Domniemali, że Niemcy dowiedzieli się o nich. Jednocześnie nie mogli pogodzić się z faktem, że rodzina Chaskla nie doczekała tak rychłego przecież końca wojny.

W miejscu śmierci Żydów nie ma żadnych symboli tragedii. Materialne ślady ich obecności w Grabalinach nie istnieją. Pamięć ludzka ocaliła jednak od zapomnienia fakty. Historia ukrywających się Żydów bardzo mocno tkwi w świadomości starszego pokolenia. Znają ją także uczniowie naszego gimnazjum. Oby przetrwała dla przyszłych pokoleń.”

25 września 2003 roku w lesie Grabaliny nastąpiło uroczyste odsłonięcie tablicy upamiętniającej Wojciecha Kotfisa i rozstrzelanych Żydów. W ceremonii wzięli udział przedstawicieli Gminy Żydowskiej w Krakowie, Instytutu Pamięci Narodowej, władz gminy Gnojnik, rodziny Wojciecha Kotfisa, młodzież gimnazjalna i mieszkańcy wsi.

Odsłonięcie obelisku upamiętniającego Wojciecha Kotfisa i rozstrzelanych Żydów, 2003.
Uczniowie gimnazjum w Uszwi uczestniczące w projekcie „Pamięć ocala narody”, 2003. Zdjęcia ze strony https://www.gimnazjum.uszew.pl/prace/135-pami-ocala-narody
Grób Wojciecha Kotfisa na cmentarzu parafialnym w Uszwi. Zdjęcie ze strony brzesko.ws

Kiedy dowiedziałam się o tej historii,  spróbowałam odnaleźć jakieś dokumenty dotyczące rodziny Goldberger. Wygląda na to, że pamięć ludzka jednak nie jest doskonała, i starsi mieszkańcy Uszwi pomylili się w niektórych ze swoich wspomnień. Oto co udało mi się ustalić:

– Urodzony w 1900 roku w Uszwi Pinkas Federgrun był siostrzeńcem Kalmana Goldbergera

– Mieszkający w Uszwi Kalman Goldberger i Doba Scheindel z domu Ebner mieli sześcioro dzieci: Lesera (1888), Herscha (1890), Liebe (1892), Chane (1894), Isaaka (1896) i Chaskla (1898). Kalman zmarł w Uszwi w lutym 1933 roku w wieku 84 lat. Ich synowie Isaak i Chaskel założyli rodziny w Uszwi:

– Isaak Goldberger ożenił się w 1933 roku z Taubą Ungar z Dębna, mieli co najmniej 3 dzieci, wszystkie urodzone w Uszwi: Sprincę Leję (1934), Kalmana (1935), Leona (1937)

– Chaskel Goldberger ożenił się w 1936 roku z Rachelą Ebner/Sandel z Łąkty Dolnej, mieli co najmniej troję urodzonych w Uszwi dzieci: Leję (1935; urodziła się zanim jej matka wstąpiła w związek małżeński; w jej akcie urodzenia znajduje się późniejszy komentarz, że Chaskel Goldberger i jej matka pobrali w 1936 roku i Chaskel potwierdza swoje ojcostwo), Helenę (1940) i Kalmana Leisera (1942)

Trudno teraz powiedzieć, czy to Isaak Goldberger ukrywał się w lesie razem z żoną Taubą („Toni” we wspomnieniach mieszkańców) i dziećmi, czy może Chaskel z żoną Rachelą i dziećmi. A może ukrywali się wszyscy razem, a ponieważ nigdy nie pokazywali się jednocześnie, mieszkańcy po prostu nie byli tego świadomi…

Tak czy inaczej – niech będzie błogosławiona pamięć wszystkich zamordowanych. I szczególny szacunek i wieczna pamięć należą się Wojciechowi Kotfisowi, który zginął dla tego, że pomagał prześladowanym.

Mieszkańcy Uszwi pamiętają. 24 marca 2023 roku członkowie OSP KSRG z Uszwi zapalili znicze przy obelisku w lesie Grabaliny. Zdjęcia ze strony OSP KSRG Uszew na FB.

Anna Brzyska, 2023