Podczas kwerendy w archiwach Żydowskiego Instytutu Historycznego natrafiłam na świadectwo Leona (Leiba) Epsteina, wuja jeszcze żyjących braci Polanieckich. (Rodzina Polanieckich, rodzice i czworo synów, na początku wojny uciekli z Brzeska do Związku Radzieckiego, dzięki czemu udało im się przeżyć. Po wojnie rodzina wyemigrowała do USA, gdzie do tej pory mieszka trzech braci Polanieckich i potomkowie wszystkich czterech.) Urodzony w Brzesku Leib Epstein, brat Freidel Polanieckiej z domu Epstein, przed wojną mieszkał razem z rodziną w Katowicach, prowadził hurtową sprzedaż farb. Kiedy w Brzesku odbudowywali spaloną podczas wielkiego pożaru główna bożnicę, Leib ofiarował na ten cel farby. Leib przeżył wojnę, w tym pobyt w obozie Auschwitz, ale jego żona Gitel z domu Kafer, i synowie Josef (1930) i Gutman (1932) zostali zamordowani w latach Zagłady.
Świadectwo Leona (Leiba) Epsteina, spisane 2.11.1948, ŻIH, Relacje ocalałych Żydów, sygn. 301/3286:
Epsztajn Leon, ur. 19.1.1889 w Brzesku, syn Izaka i Jochwety z d. Langer, zam. w Katowicach, ul. Słowackiego 23/6, kupiec, więzień Oświęcimia nr 161423.
„W drugiej połowie 1940 roku otrzymałem z judenratu w Krakowie nakaz opuszczenia Krakowa z rodziną. Akcją tą byli objęci wszyscy Żydzi, którzy przybyli do Krakowa podczas wojny z różnych miejscowości. Ponieważ ja mieszkałem przed wojną w Katowicach byłem również objęty tą akcją. Wolno było jechać do dowolnie obranego miasta w Generalnym Gubernatorstwie byleby tylko opuścić Kraków, Judenrat wydawał przepustki.
Ja wyjechałem z rodziną do Brzeska, gdyż stamtąd pochodziłem i miałem tam rodziców i rodzeństwo.
Brzesko liczyło wówczas około 6000 mieszkańców, w tym około 4000 Żydów.
Przed wojną w Brzesku było około 2000 Żydów, a podczas wojny przybyło wielu uchodźców ze Śląska, z Niemiec, Austrii, Czech, z Krakowa i innych miast. Gdy ja przyjechałem do Brzeska nie było jeszcze getta. Żydzi mieszkali jeszcze poza miastem i w różnych okolicznych wsiach. Ja mieszkałem w Okocimiu – wieś koło Brzeska. Żydzi mieli jeszcze swoje sklepy, ale tylko małe. Natomiast większe sklepy zostały zabrane Żydom przez Niemców. Żydzi prowadzili nadal swoje warsztaty rzemieślnicze.
W Brzesku była żandarmeria niemiecka i Landrat (Generalne Gubernatorstwo dzieliło się na powiaty kierowane przez landratów – A.B.). Landrat nazywał się Starz. Brzesko należało do Kreis Tarnów.
Gdy ja przyjechałem do Brzeska cała ludność żydowska nosiła już białe opaski z tarczą Dawida na lewej ręce; istniała specjalna godzina policyjna dla ludności żydowskiej. Przestrzegania tych przepisów pilnowała policja granatowa i niemiecka. Moi krewni opowiadali mi, że od razu na początku okupacji w 1939 roku przyjechało do Brzeska osobowe auto z gestapowcami z Tarnowa, którzy zajechali przed bożnicę, wnieśli do bożnicy granaty i cały budynek stanął w płomieniach. Gdy ja przyjechałem do Brzeska stały już tylko mury bożnicy. Za zezwoleniem władz niemieckich okoliczni chłopi rozbierali mury i zabierali dla siebie cegły na budowę.
W 1941 roku z nakazu Landrata Starza został zlikwidowany stary cmentarz żydowski. Z polecenia Landrata Judenrat musiał wyznaczyć Żydów, którzy własnymi rękoma musieli zabierać nagrobki. Wszystkie nagrobki zostały zawiezione na Rynek w Brzesku i posłużyły do wybrukowania alei. Całą tą robotę wykonali Żydzi. Cmentarz został zamieniony w prywatny ogród Landrata. Nowy cmentarz został zachowany, a dopiero po wysiedleniu wszystkich Żydów Niemcy wywieźli cenne pomniki…”
W dalszej części swojej relacji Pan Epstein opisuje życie w getcie, akcję w czerwcu 1942 roku i likwidację getta.
To jest pierwsze świadectwo, które dotyczy starego cmentarza żydowskiego w Brzesku. Trudno sobie wyobrazić co czuli ludzi, którym krok za krokiem odbierano godność, których zmuszano do bezczeszczenia grobów swoich przodków. Dwa lata później brzescy Żydzi zostali zamordowani w Bełżcu. A te nagrobki najprawdopodobniej nadal leżą pod nawierzchnią brzeskiego Rynku.