Badając historię gminy Dębno w okresie 1939-1945, można natknąć się na różnego typu wzmianki, bądź wspomnienia tyczące się pomocy udzielanej ukrywającym się Żydom przez lokalnych mieszkańców.
Na wstępie należy zaznaczyć iż, przed wybuchem wojny Izraelici byli nieodłącznym elementem naszej gminy, w dużej mierze dzięki nim dobrze prosperowały karczmy i kwitnął handel, czy to się komuś podobało, czy też nie. Dzisiaj na naszym terenie Żydów już nie ma, ale mało kto zdaje sobie sprawę jak liczną społeczność kiedyś tworzyli i jakie zmiany w tej kwestii nastąpiły po wybuchu II wojny Światowej. Warto przytoczyć tutaj na przykład rok 1900, kiedy według Schematyzmów Diecezji Tarnowskiej w parafii Dębno i Porąbka Uszewska katolicy deklarowali się w liczbie 8249, zaś liczba osób wyznania mojżeszowego wynosiła 166. Z kolei w pierwszej połowie 1939 roku zadeklarowanych w tych samych parafiach Żydów było już tylko 20.
Nie sposób dzisiaj odtworzyć wojenne losy wszystkich osób wyznania mojżeszowego z naszego regionu, udało się jednak ustalić, że w czasie okupacji kilkanaście z nich ukrywało się we wsi Dębno, Wola Dębińska, Biadoliny Szlacheckie, Porąbka Uszewska, Doły, Łoniowa i Niedźwiedza. Materiały archiwalne oraz rozmowy ze świadkami tamtych wydarzeń pozwoliły poznać także nazwiska mieszkańców którzy nieśli Izraelitom swoją pomoc, należy jednak założyć, że osób pomagających było więcej, na dzień dzisiejszy nie da się tego jednak ustalić. W niniejszym artykule przedstawię Państwu wyniki swoich badań.
Na początek zacznijmy od osób które potajemnie dostarczały pożywienie do Getta w Brzesku, a byli to między innymi właściciele Łoniowskiego młyna – Jadwiga i Juliusz Kolarzowscy. Pewnym jest fakt, że przez cały okres funkcjonowania Getta przerzucali do niego bardzo duże ilości jedzenia. Jadwiga wykazywała się ogromną odwagą – bardzo często osobiście dowoziła furmanką paczki, które zawierały między innymi kaszę, ziemniaki i oczywiście mąkę, której w jej młynie było pod dostatkiem. Pakunki przerzucano za murem starego cmentarza żydowskiego, po wcześniejszym umówieniu.
Do tego samego miejsca pożywienie dostarczał także mieszkaniec Porąbki Uszewskiej o nazwisku Pałucki, robił to dla niejakiego Joska Glassnera i jego żony, którzy pochodzili z tej samej wsi, a dobrowolnie zgłosili się do Getta, aby nie narażać na niebezpieczeństwo reszty mieszkańców. Wiadomo, że nigdy już stamtąd nie wrócili…
Tak jak wspominałem wyżej znane są rodziny ukrywające się w latach 40-tych w poszczególnych wsiach, oraz osoby które pomagały im przeżyć, wśród nich znajdowali się :
Państwo Potępowie z Woli Dębińskiej, którzy ukrywali w swoim domu Żydówkę- niejaką Imbergerową wraz z dwiema córkami Polą i Ewą. Poza tą informacją ich dalsze losy nie są jednak znane.
W Łoniowej na posesji Teofila Kluski przebywała młoda Żydówka przywieziona do tej miejscowości w 1944 roku. Teofil ulokował ją w znajdującej się za swoim domem piwnicy, gdzie miała przebywać przez dwie noce, po czym przyjechało dwóch mężczyzn. którzy zabrali ją w inne miejsce.
W Niedźwiedzy zaś ukrywała się grupka Żydów, którzy nocą przychodzili po pożywienie do zaprzyjaźnionych gospodarzy. Po czasie Niemcy zlokalizowali ukrywających się Izraelitów, zorganizowali obławę, podczas której mieszkaniec Niedźwiedzy -Teofil Dudek pomógł należącemu do tej grupy 17-latkowi, którego ukrył w koszach wiklinowych zdemontowanych z wozów konnych. Ponoć w późniejszym czasie żandarmeria niemiecka schwytała tego chłopaka i wszystko wskazuje na to, iż nie uszedł z życiem.
Na terenie wsi Dębno i Porąbka Uszewska wraz ze swoją rodziną w liczbie 7 osób ukrywał się Herman Sperber. Na tej rodzinie Niemcy bardzo mocno skoncentrowali swoją uwagę, gdyż Sperberowie uciekli z Brzeskiego Getta w czasie jego likwidacji. Pierwszą osobą która udzieliła im schronienia i pożywienia był Jan Wróbel z Porąbki Uszewskiej. Uciekinierzy szukali schronienia w okolicznych lasach, na polach oraz w stodołach mieszkańców, aż w końcu ulokowali się w zabudowaniach Jana Sachy. 26 października 1942 do gospodarstwa Sachy przyjechali funkcjonariusze Policji polskiej oraz żandarmi niemieckiej, którzy jakimś sposobem ustalili, że w tym miejscu ukrywają się Żydzi. Niemcy na miejscu zamordowali prawie wszystkich członków rodziny- Jedynie Hermanowi udało się przeżyć. Jana Sachę wraz z rodziną zabrano zaś na posterunek w Brzesku, skąd po pewnym czasie zostali wypuszczeni.
Po tym wydarzeniu żandarmeria skupiła się jeszcze bardziej na osobie Hermana, który od tej pory ukrywał się wraz ze swoją kuzynką Reginą Glassner oraz jej braćmi – Karolem i Zygmuntem. Wiadomo, że przez cały czas kiedy pozostawali w ukryciu Niemcy przeprowadzili 15 bezskutecznych obław, którym towarzyszyło zastraszanie, zatrzymania i pobicia lokalnych mieszkańców, wyznaczono także zakładników, którzy mieli pochwycić Sperbera, co także nie dało żadnych rezultatów. Udało się ustalić, że pomiędzy 1942 a 1943 rokiem pomocą Sperberowi i Glassnerom służyli między innymi: Stanisław Jakubas z Porąbki Uszewskiej, wymieniony wyżej Jan Wróbel z Porąbki Uszewskiej, Wojciech Paryło z Porąbki Uszewskiej, Karol Biliński z Porąbki Uszewskiej, Jadwiga Buziak z Dołów, Józef Chodacki z Dębna, Józef Michałek z Dębna, Stanisław Michałek z Dębna, Tadeusz Żółty z Dębna, oraz Józef Gurgul z Dołów.
Karolowi i Zygmuntowi Glassnerom nie udało się przeżyć, zostali zamordowani 28 lipca 1943 w Dołach.
Na samym końcu chciałbym przytoczyć postać Wiktorii Mleczko, urodzonej 18 stycznia 1910 roku w Porąbce Uszewskiej. Była ona osobą która za swoją pomoc innym zapłaciła własnym życiem. Wiktorię przyłapano na ukrywaniu Żydów, za co została aresztowana i 18 stycznia 1943 roku osadzono ją w niemieckim zakładzie karnym w Tarnowie. 29 stycznia 1943 roku przeniesiona została do obozu w Oświęcimiu, gdzie zmarła 1 kwietnia 1943. Wiktorię, tak jak wielu innych osób, sprowadzono przez Niemców do nic nieznaczącego numeru, w jej wypadku był to numer 32410. Jako oficjalną przyczynę jej śmierci podano tyfus.
Na szczęście nie zabrakło w gminie Dębno osób, które nie licząc się z konsekwencjami, za wszelką cenę starały się nieść pomoc Żydom. Miejmy nadzieję, że takie czasu już nigdy nie wrócą…