07.04.2023 | Redaktor

Franciszek Musiał, ksiądz Aleksander Osiecki i rodzina Stalmach

Oskar Haber urodził się 8 marca 1910 roku w Brzeźnicy k. Dębicy w ortodoksyjnej żydowskiej rodzinie, miał 9 rodzeństwa. Rodzina miała gospodarstwo rolne – konie, krowy, kawałek ziemi. Byli jedyną żydowską rodziną we wsi. Oskar był polskim patriotą, świadomie poszedł służyć do wojska w latach 1935-36. Po powrocie z armii pracował jako dentysta w Krakowie.

Wieś Brzeźnica w województwie podkarpackim współcześnie.

Kiedy wybuchła wojna, Oskar chciał bronić kraju, okazał się na wschodzie, pod rosyjską okupacją. Postanowił wrócić do Polski, do Krakowa. Wtedy już był zaręczony z pochodzącą z Krakowa Frydą Himmelblau, która od końca 1939 roku mieszkała razem z jego rodziną w Brzeźnicy. Oskar wrócił do rodzinnej wsi, 12 grudnia 1940 r. wziął ślub z Frydą. Mieszkali  w miarę bezpiecznie do maja 1941 roku, kiedy znaleźli się razem z rodziną w utworzonym niedaleko Dębicy obozie pracy przymusowej Pustków, gdzie Oskar zaczął pracować jako dentysta. Dzięki swojemu wykształceniu mógł przebywać poza terenem obozu. Jednym z jego pacjentów był ksiądz Aleksander Osiecki (ur. w 1882). Duchowny przygotował dla Oskara i jego żony fałszywe metryki chrztu oraz akt małżeństwa, dzięki czemu mogli otrzymać kenkarty. Odtąd nazywali się Roman i Anna Pawełek. Ksiądz mógł pomóc małżonkom ponieważ nie wyglądali jako Żydzi i mówili bardzo dobrą polszczyzną. Później Oskar wspominał, że decyzja o  przyjęciu dokumentów i zostawieniu rodziny była najbardziej tragiczną decyzją jego życia. Z bardzo licznej rodziny Haberów przeżył oprócz Oskara tylko jeden jego brat.

Ksiądz Aleksander Osiecki. Zdjęcie ze strony ziemiadebicka.pl

Wspominając księdza Osieckiego, Oskar Haber mówił: „Przed wojną ksiądz w kościele głosił, że Polacy muszą wspierać Polaków, kupować od Polaków. Miał antysemickie poglądy, a jednak to właśnie on nam pomógł. Jako kapłan i jako człowiek powiedział nam: „Chcę wam pomóc”.

Ze wspomnień Frydy Haber: „ Naprzeciwko domu był kościół, ksiądz przychodził do Oskara jako pacjent. I po leczeniu zawsze razem rozmawialiśmy. To było może dwa miesiące przed deportacją Żydów. Powiedział do mnie: „Wie pani, pani Haber, nadchodzi straszny czas i ja pani pomogę”. Zapytałam, jak on może mi pomóc. „Dam pani akt urodzenia i akt ślubu na nazwisko chłopów, którzy są teraz w Szwajcarii. Powiedziałam: „Nie mogę o tym decydować, muszę zapytać męża”. Najpierw Oskar nie zgodził się, nie chciał zostawiać rodzinę. Był wspaniałym synem i bratem. Ale po 2 dniach powiedział: „Wiesz, może dobrze jest mieć aryjskie papiery”. Wróciłam do księdza i powiedziałem: „Jeśli mógłby ksiądz być tak miły, to przyjmiemy te papiery. Ale co zrobimy z rodziną? Co najmniej 12 osób”. Odpowiedział: „Moje dziecko (byłam wtedy młoda), nie możesz pomóc swojej rodzinie. Czeka cię taki sam los. A ja nie mogę pomóc wszystkim. Dlaczego? Bo nikt nie mówi po polsku jak ty. Ty nie wyglądasz na Żydówkę, ani twój mąż. Więc nie mogę pomóc twojej rodzinie, ale mogę pomóc tobie. Bo chcę, żebyście żyli”. Nie prosił o żadne pieniądze. Powiedziałem mu: „Wiem, że religia chrześcijańska jest misyjna. Ja nie jestem religijna, ale jestem Żydówką. I jeśli przeżyję, pozostanę Żydówką…”

Oskar i Fryda uciekli z Pustkowa. Prawie całe ich rodziny zostały zamordowane.

Pomnik ku czci zamordowanych w obozie Pustków na „Górze Śmierci”, zdjęcie z wikipedii

Jadąc od strony Nowego Sącza, po lewej stronie mija się w Jurkowie zalesione wzgórze nazwane Dąbrową. W pobliżu wzgórza stoi murowany dom, w którym mieszkała rodzina państwa Michała i Stanisławy Osieckich z dziećmi Aleksandrą, Barbarą i Kacprem. Na prośbę ich krewnego, ks. Aleksandra Osieckiego, rodzina Osieckich przyjęła w sierpniu 1942 Oskara i Frydę Haberów. Do maja 1943 roku małżonkowie zatrudnieni byli do pracy w gospodarstwie rolnym państwa Osieckich.

Fryda wspominała: „Kiedy zdecydowaliśmy się na zmianę tożsamości, musieliśmy się uczyć religii z książki. Ponieważ byliśmy na wsi, konieczne było, abyśmy chodzili do kościoła. Ale ja nigdy nie przyjęłam komunii. W każdą niedzielę chodziliśmy do kościoła, ale modliłam się w swoim języku…”

W tym czasie Oskar Haber przyłączył się do AK. Powiedział, że pochodzi z Poznania i że ukrywa się, ponieważ jest polskim oficerem. Nie uczestniczył w walce zbrojnej, okazywał pomoc medyczną. „Doświadczyłem tylko jednej walki, kiedy to już w 1944 roku nasz oddział wraz z innym oddziałem zaatakował posterunek policji w Rożnowie nad Dunajcem. Wywiązała się walka z tą policją, część uciekła, część zginęła, a nasz oddział zdobył broń, ja również.”

Ze świadectwa Oskara Habera: „Stanisława Osiecka była bardzo szlachetną osobą. Wiedziała, że jesteśmy Żydami. Wiedziała, bo kiedy tam przyjechaliśmy, był tam brat księdza i był bardzo zły. Rzekł do księdza: „Po co przyprowadziłeś tu tych Żydów?” I uciekł, był bardzo zły. Więc wiedziała. Ale próbowała wpłynąć na męża i bardzo nam pomagała, jedzeniem, chlebem. Nawet jak później po donosach musieliśmy mieszkać gdzie indziej, to przychodziła i przynosiła nam chleb i różne inne rzeczy.” 

Oskar Haber

Kiedy 8 maja 1943 roku przyjechało tam na rewizję gestapo, Fryda i Oskar przebywali poza gospodarstwem. Usłyszeli warkot samochodu zatrzymującego się obok posesji państwa Osieckich, dostrzegli czterech mężczyzn, którzy wysiedli z auta. Domyślając się, kim oni mogli być, Oskar i Fryda uciekli w głąb lasu. Po nieudanej rewizji gestapo odjechało. Stanisława Osiecka poprosiła Franciszka Musiała, aby odszukał Haberów w lesie i nocą przyprowadził ich do swego domu – co uczynił, bo już wcześniej nawiązał z Haberami znajomość i oni jemu ufali.

Ze świadectwa Oskara Habera złożonego 27 czerwca 1946 roku: „Początkowo pracowaliśmy razem z żoną na roli u chłopa jako rzekomo wysiedleni z Gdyni. W maju 1943 roku jeden z chłopów dowiedział się o tym, że jesteśmy Żydami, chciał się nas pozbyć i z chęci zysku doniósł na gestapo, że jestem Żydem. Gestapo przyszło najpierw do sołtysa, który temu zaprzeczył, oni jednak poszli pod wskazany adres, ale na szczęście nie byłem w mieszkaniu. Widząc bowiem z daleka auto niemieckie i gestapowców idących w kierunki naszego domu, domyśliliśmy się, że chodzi o nas i uciekliśmy razem z żoną. Chłopi miejscowi nie wierzyli, że jesteśmy Żydami i dzięki temu udało nam się zdobyć przy ich pomocy rzeczy, które potrzebowaliśmy i wystarać się o inną kryjówkę. Myśleli bowiem, że jesteśmy zakonspirowanymi Polakami i za takich też uchodziliśmy. Jedna pani i chłop jeden z tej wsi wiedzieli, że jesteśmy Żydami, ale mimo to w dalszym ciągu nam pomagali, tak, że dotrwaliśmy do końca wojny.” (Archiwum ŻIH, sygn. 301/4523)

Haberowie zamieszkali w piwnicy domu rodziny Franciszka i Bronisławy Musiałów. Wejście do kryjówki znajdowało się w kuchni, zasłonięto je szafą. Dom państwa Musiałów stoi po prawej stronie drogi z Nowego Sącza. Oskar i Fryda przebywali tam około roku.

Franciszek i Bronisława Musiałowie z synem Bronisławem. Zdjęcie z relacji Eugenii Motak, córki Franciszka Musiała, w wydaniu „Jurków – historia i współczesność”

Fryda Haber o rodzinie Franciszka Musiała: „To była wspaniała rodzina. On powiedział: „Ja wam pomogę”, chociaż to było zagrożenie dla jego rodziny, dla jego domu. Zrobił dla nas bunkier w swoim domu. Pomagał nam do ostatniej chwili wojny, do wyzwolenia. Bez pieniędzy.”

Po jakimś czasie okazało się, że ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo uczęszczanej drogi, Żydom oraz rodzinie udzielającej im schronienia grozi wielkie niebezpieczeństwo.

Kiedy Niemcy przyjechali do Jurkowa rozpytując o Haberów, Fryda i Oskar, dzięki pomocy Franciszka, zdołali zbiec i znaleźli schronienie w domu jego siostry i szwagra – Anny i Jana Stalmachów mieszkających w lesie na Łacnowej – na granicy Tworkowej i Jurkowa. Tam Oskar i Fryda czuli się bezpieczniej. Kiedy Haberowie uciekali przed Niemcami, nie zabrali ze sobą niczego ponad to, w co byli ubrani. Franciszek Musiał dostarczył im dokumenty, a także wspierał w trudnych chwilach  Dzieci państwa Musiałów – Maria i Bronisław – chodziły na Łacnową, donosząc żywność.

Anna i Jan Stalmachowie mieszkali w ustronnym miejscu, co sprzyjało akcji niesienia pomocy. Ich syn, po wojnie ksiądz Adam, który w czasie okupacji w 1943 r. zdał maturę, był członkiem Armii Krajowej i zajmował się m.in. przenoszeniem meldunków. Oskar Haber: „Dzięki mojemu zaangażowaniu w AK mogłem znaleźć miejsce po tym, jak musiałem uciekać, bo przyszło gestapo. Ludzie, którzy nas ukrywali, wiedzieli, że jestem zaangażowany w AK, ale nie podejrzewali, że jesteśmy Żydami. Byli bardzo prostymi ludźmi. Kupowali u Żydów, chodzili przed wojną do sztetla, znali Żydów. Ale ich syn planował zostać księdzem i uczono go, że Żydzi zabili Jezusa, więc nic dziwnego, że nienawidził Żydów.”

Fryda Haber: „Był tam chłopak, bardzo zdolny, przygotowywał się, żeby zostać księdzem. Ale był antysemitą. Wiele lat po wojnie prosił nas o jakieś papiery, że jego rodzice nam pomogli. To byli wspaniali ludzie, nigdy nie powiedzieli ani słowa przeciwko Żydom, ale nie wiedzieli, że jesteśmy Żydami. On też nie wiedział. Został uznany przez Jad Waszem za Sprawiedliwego, bo sam o to prosił. Jego rodzice pomagali nam. Dawali nam jedzenie, schronienie. To byli wspaniali ludzie. I my im nie płaciliśmy – nie mieliśmy nic. Wiedzieli, że Oskar był w AK, byli patriotami, więc pomagali jemu i mnie.”

Fryda Haber. Zdjęcie ze świadectwa w USC Shoah Foundation

Dzięki troskliwej opiece, czujności, ofiarności i bohaterstwu Franciszka Musiała, jego rodziny i innych dobrych ludzi, żydowskie małżeństwo przetrwało do końca wojny.

Po wojnie Oskar i Fryda Haberowie wyjechali do Krakowa, później do Belgii, gdzie w 1949 roku urodził się ich syn. W kwietniu 1951 roku Haberowie wyemigrowali do Izraela, a w 1980 roku przeprowadzili się do USA.

Nie zapomnieli o Polakach, którzy pomagali im w latach wojny. Utrzymywali kontakt listowy, przysyłali życzenia, fotografie. Po raz pierwszy przyjechali po wojnie do Polski w latach 1990., przede wszystkim, żeby zobaczyć rodzinę Musiałów. Oskar Haber wspominał: „Chcieliśmy zobaczyć naszego wybawcę, Franciszka Musiała, który wtedy już został uhonorowany tytułem Sprawiedliwego, i jego rodzinę. On był starszy od nas i chcieliśmy go jeszcze zobaczyć żywego. Wspieraliśmy go z Izraela. Od czasu do czasu wysyłaliśmy mu paczki i pieniądze.”

Fryda Haber:  „Po wojnie jak tylko mogliśmy, to zaczęliśmy mu pomagać, wysyłaliśmy paczki. Ale kiedy przyjechaliśmy do Jurkowa, powiedział nam: „Proszę, nie wysyłajcie nam nic. Wszystko co widzicie pochodzi z waszych pieniędzy, z tego co przysłaliście”. Czy można sobie wyobrazić człowieka o takim charakterze, o takim honorze? Nigdy o nim nie zapomnimy”.

W 1990 r. Franciszek Musiał, ks. Aleksander Osiecki i rodzina Stalmachów zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Dyplom uznania dla Franciszka Musiała, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.

Fryda Haber zmarła 30 października 2005 roku, Oskar 5 kwietnia 2014 roku, miał wtedy 104 lata.   pochowani na cmentarzu Lexington, Kentucky, USA. W USA nadal mieszkają ich potomkowie, wnuki i prawnuki.

Nagrobek Oskara i Frydy Haberów. Zdjęcie ze strony findagrave.com

Przy napisaniu tego artykułu korzystałam z relacji  Eugenii Motak, córki Franciszka Musiała, spisanej przez Helenę Karecką w wydaniu „Jurków – historia i współczesność”. Cytaty z wypowiedzi Oskara i Frydy Haberów pochodzą z nagrań od 17 maja 2000 roku, ze zbiorów United States Holocaust Memorial Museum, https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn508262 i https://collections.ushmm.org/search/catalog/irn508263 

© Anna Brzyska, 2023