13 wrześnie 2020 roku w Brzesku już po raz szósty odbyły się uroczystości upamiętniające przedwojenną żydowską społeczność miasta.
W tym roku mieliśmy szczególnych gości w Brzesku, Ambasadora Izraela w Polsce Pana Alexandra Ben Zvi i jego żonę. Razem z Burmistrzem Tomaszem Latochą mieliśmy możliwość spotkać się z Panem Ambasadorem w muzeum regionalnym przed uroczystościami. Obecność Pana Ambasadora w tak oczywisty sposób pokazała, że w tej Pamięci, którą próbujemy razem pielęgnować, liczy się każdy człowiek, nieważne, czy mieszkał w stolicy czy w maleńkim miasteczku, był bogaty czy biedny, wykształcony czy prawie niepiśmienny…

Marsz Pamięci jak zwykle rozpoczął się na placu Kazimierza Wielkiego, miejscu, z którego 78 lat temu brzescy Żydzi byli wywiezieni do obozu zagłady Bełżec. Ponad połowa mieszkańców miasta. Żydzi z okolicznych wiosek, którzy w 1942 roku zostali przesiedleni do brzeskiego getta. Żydowskie rodziny, które na początku wojny przeprowadziły się do Brzeska z dużych miast, mając nadzieję, że tu będzie im łatwiej przeżyć. Prawie wszyscy zostali zgładzeni – w samym mieście, w Bełżcu, w innych obozach…
13 września po raz pierwszy z powodu epidemii nie mogli dołączyć się do Marszu Pamięci potomkowie brzeskich Żydów z Izraela, USA i innych krajów. Trochę się obawiałam, że zbierze się nas ledwo garstka, jednak na uroczystościach było więcej osób niż kiedykolwiek.
Na początku wszystkich zebranych przywitał gospodarz miasta, Pan burmistrz Tomasz Latocha. I tu chyba muszę dodać, że organizacja tych wydarzeń byłaby absolutnie niemożliwa bez wsparcia Pana Burmistrza, dyrektora miejskiego ośrodka kultury Pani Eweliny Stępień, pracowników MOKu i UM, szczególnie Pani Iwony Leś i członków naszego Stowarzyszenia. Razem przywracamy pamięć.

„Tętniło tutaj życie, i te dwie społeczności, polska i żydowska, ze sobą współpracowały budując to miasto,” – burmistrz Tomasz Latocha.
„Musimy oddać hołd tym, którzy zginęli w czasach wojny. Musimy przekazać tą pamięć dalej, tym młodym ludziom, żeby oni robili wszystko, żeby to się nie powtórzyło,” – Ambasador Alexander Ben Zvi.



Wydaję mi się, że te wyjątkowe zdjęcia autorstwa Konrada Wójcika i Urzędu Miejskiego w Brzesku właściwie nie potrzebują komentarzy. One chyba pokazują najważniejsze: to, że my, tacy różni, byliśmy razem. Mieszkańcy Brzeska. Księża, na wsparcie których zawsze możemy liczyć – serdeczne Bóg zapłać księdzu proboszczowi Józefowi Drabikowi. Rabin Eliezer Gurary, który co roku przyjeżdża z Krakowa na nasze uroczystości. Ortodoksyjni Żydzi i katolicy. Młodzież z brzeskich szkół i starsze mieszkańcy miasta. Ludzi, którzy przyjechali z innych miast – Krakowa, Tarnowa, Nowego Sącza, Dąbrowy Tarnowskiej, Jasła, Warszawy.
Został odczytany list Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha skierowany do uczestników Marszu Pamięci, Pan Burmistrz, Ambasador Izraela i dyrektor brzeskiego liceum Pan Ryszard Ostrowski powiedzieli kilka słów do wszystkich zebranych. Przysłuchiwaliśmy się dźwiękom szofaru; ofiarowaliśmy kwiaty i zapaliliśmy znicze przy budynku byłej synagogi; modliliśmy się przy grobach masowych na cmentarzu żydowskim…










„Do soboty płot został odmalowany. Zgromadzili się ludzie. Zaskakująco dużo ludzi. Przybył rabin. Zabrzmiał nieśmiertelny starożytny kadisz.
I nagle wielka korona gigantycznego dębu, którego korzenie były nasączone krwią, zaszeleściły i zajęczały … Rozległ się trzask złamanej gałęzi i ptaki wzniosły się w niebo. Mnóstwo ptaków.
Ku wolności. Ponad chmurami. Ku gwiazdom. Ptaki zdawały się być duszami odlatującymi w wieczność i stawały się coraz bardziej przejrzyste .. Aż zniknęły w bezgranicznym błękicie nieba … Jakby ich nigdy nie było.
Ale nadal były. Jedna taka feigele upuściła pióro, czarne, jak włosy Basi. Wirując lekko i swobodnie w ramionach wiatru, piórko przykucnęło na misce ogromnej menory. To wszystko.
Być może dusze tych, których już niema, jednak czują, że ktoś o nich pamięta?” (Z opowiadania „Mam na imię Basia” Zinaidy Wilkorickiej.)
Ufam, że dusze tych wszystkich ludzi leżących w tej ziemi – jak i tych, co zostali wywiezieni do obozów i tam zamordowani – były z nami. Czuli naszą pamięć i troskę. i przez to odzyskiwali wolność.
Byliśmy razem, żeby uczcić pamięć ofiar Holokaustu, ale również żeby celebrować życie społeczności, która przez kilka wieków współtworzyła Brzesko.
Wieczorem, już po Marszu Pamięci, zebraliśmy się na Rynku. Z muzealnego balkonu – kamienicy, która kiedyś należała do burmistrza Henocha Klapholza – rozbrzmiewały żydowskie piosenki w wykonaniu młodych brzeskich wokalistów. Członkowie Stowarzyszenia opowiadali o rożnych żydowskich świętach i częstowali wszystkich potrawami typowymi dla tych świąt, Do stoiska Ani Kudły ustawiła się kolejka chętnych zobaczyć swoje imię zapisane w języku hebrajskim. Z przygotowanej przez nas wystawy można było dowiedzieć się o losach brzeskiego Rynku na przestrzeni kilku wieków i o dwóch wyjątkowych postaciach urodzonych w kamienicach przy Rynku – Mordechaju Dawidzie Brandstaetterze i Henochu Klapholzu. Restauracja „Malinowy Chruśniak” serwowała dania kuchni żydowskiej. A kiedy nad Rynkiem rozniosły się dźwięki melodii granych przez zespół „Jarmuła band”, wydawało się, że przenieśliśmy się w czasy przedwojenne, i ci brzescy Żydzi są z nami, tu na Rynku…






Pan Marek Kołdras zrobił wyjątkowy krótki film o uroczystościach upamiętniających brzeskich Żydów, można go zobaczyć na YouTube.
Chciałabym jeszcze dodać, że kilka dni przed Marszem Pamięci w RCKB w Brzesku odbył się wernisaż wystawy Janusza Mytkowicza „Kamienie mówią”, część której jest poświęcona rocznice likwidacji brzeskiego getta. Te kamienie wyjątkowego mądrego człowieka i wrażliwego artysty odzwierciedlają rzeczywistość Holokaustu i świata, który zginął w piekle wojny.



Jest to niezwykle wzruszające doświadczenie – być
świadkiem odradzania pamięci.
© Anna
Brzyska, 2020